Dwa razy w lewo. Przez wiele lat to było jak zaklęcie, które wiodło mnie dodziadków w Ostrołęce. Żeby do nich dojechać, musieliśmy przemierzyć prawieczterdzieści kilometrów, tato ostrożnie wystawiał swój czerwony samochód z garażu i przyśmietniku pakowaliśmy się całą rodziną do…