Byłam naprawdę przerażona -sama w obcym i nielubianym mieście. A to było pierwsze miejsce, które zobaczyłam, gdy wysiadłam z dziesiątki. Ulica Świerkowa szła w bok, na prawo, za kilkoma drewnianymi chatkami. Szukałam uniwersytetu i ten rosły gmach- ni to rozległe biuro ni mały szpital -pojawił się od razu na skraju rozległego lasu. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to miejsce stanie się moim domem. Byłam przerażona wizją, ze obcy Białystok i nieznane akademiki w okolicy zajmą się moim czasem i młodością.

Wtedy szukałam polonistyki, na którą jechałam złożyć dokumenty, Radio mrugnęło do mnie okiem, ale nie zauważyłam i poszłam dalej, bo na końcu ulicy czekała na mnie Przyszłość. Kilka lat i niewiele mniej miłości później radio przypomniało o sobie. Pamiętam długie, ciemne korytarze, czerwone fotele, w które wciskały mnie pytania prezesa Muszyńskiego, przejmujące słowo CISZA na każdych drzwiach, zmianę pokoleniową, do której należałam. Niedługo potem zawłaszczaliśmy radio dla siebie, zachłannie, jak wszystko w początku lat dziewięćdziesiątych.

I tak mijały dni i noce, tygodnie i lata.Aż pewnego dnia zrozumiałam, ze nie ma ucieczki, zresztą, klucze do wszystkich drzwi zgubiłam.

I tak radio tuli mnie i głaszcze od trzydziestu lat. Miętoli moją wyobraźnię i pozwala robić z niej piękne rzeczy, ale pilnuje swojej własności. Nie pozwala uciec ani odejść, nie zgadza się na zdrady, nie wierzy w choroby. Kiedy słabnę, szybko kiwa palcem, żebym się nie poddawała. Jestem mu wierna.

Pamiętam ten pierwszy, zawstydzony raz, gdy chciałam pomylić je z uczelnią. To juz tyle lat temu! 14 kwietnia 2024 roku obchodziłam swoje trzydziestolecie pracy radiowej, już z kartą mikrofonową, która pozwalała mówić do ludzi. Dostałam kategorię SI – najwyższą, informacyjno-spikerską, choć czytanie dzienników to raczej moja zmora senna, sen-mara, w którym męczę się, gdy mam przeczytać wiadomości.

Radio dało mi zdecydowanie więcej:umiejętność wślizgiwania się do ludzkich uszu i głaskania ciepłym tembrem ludzkiej duszy. Możliwość przyjaźni, moc niestarzenia się świata. Dar łapania i zapisywania chwil, widzenia w świetle rzeczy najważniejszych. Eter ogarnął mnie, gdy pierwszy raz usiadłam w RS3, i zaczęłam wieczorną audycję, potem wślizgnął się w mój krwioobieg. Jestem pewna, że tam, w środku, płyną we mnie wszystkie słowa zebrane od ludzi i starannie przycięte. Tworzy mnie świat, który nagrałam

Czym jest dla mnie to miejsce młodzieńczej pomyłki? W budynku przy Świerkowej 1 znam każdy centymetr chropowatej ściany. Czerwony dywan sprzed lat- przetrwa na pewno Ciebie i mnie- prowadzi w miejsca znane. Na przykład do pokoju 312 z pieszczącym widokiem drzew za oknem (są jak żywe obrazy, każdej pory roku -inny malunek na okiennej ramie . Do szerokiego balkonu przy drukarce lub toalety, gdzie mieszka duch Bożenki. Zresztą zbłąkanych dusz jest więcej- razem z kolegami uspokajamy je szeptem ciiiiii! Milkną, przesiadują w studiu, słuchają. Wiemy, że nie są wtedy samotne.

Możesz mówić do mnie ciszą, zrozumiem. Każde zaś słowo przyjmę z radością, wygłaszczę w marwinowym systemie, dodam do niego muzykę, szumy, zlepy, ciągi. I zachowam.

Jestem Twoim Eterem. Mieszkam w mikrofonie, głośniku, uchu, ciepłej przestrzeni Twojej głowy. Tu jestem naprawdę.

Oto relacja ze spotkania 14.04.2024 pod hasłem „A Ty co robiłeś trzydzieści lat temu?”

\