Jak zawsze, tak i w tym roku zaproszono mnie do prowadzenia spotkań literackich. Wyszły świetnie, prof. Ryszard Koziołek i Małgorzata Rejnert wpisali mi świetne rekomendacje do swoich książek (zbieram z autografem) i stanęły na jednej z czterech półek lektur podpisanych…
Fot. Tomasz Pienicki Z profesorem miałam porozmawiać już rok temu, ale nie przyjechał na spotkanie do Białegostoku. Przyznaję, dopiero w tym roku zajrzałam do jego książki. Pamiętam zdziwienie, że czytaliśmy w młodości te same książki. I szok, że to taki…
Elegancki, szarmancki. Prawdziwy dżentelmen. Kiedy się poznaliśmy- pisał wiersze, ale po jakimś czasie przyniósł mi do redakcji książkę pisana prozą. To była „Ulica Warszawska”, jak roboczo sobie ją nazwał. Długo rozmawialiśmy o treści, tytule, zawartości, bohaterach. I o nim samym,…
Po prostu -Kasia. Poznałyśmy się przy okazji jednej z jej wizyt na Podlasiu, gdy zajrzała do radia, żeby spotkać zaprzyjaźnionego dziennikarza. Od razu mnie ujęła- otwarta, bezpośrednia, łamiąca stereotypy, no i Katarzyna. Pracowała jeszcze wtedy w Warszawie, szukała jednak spokoju…
Czy pani się nie boi? Na pani działce umarła kobieta. Przyszła, posadziła pomidory i padła w zagonki. O, co tu się działo, reanimowali ją, ale nic z tego nie wyszło. Przeniosła się na tamten świat, a pomidory rosły potem i…
Gosia mieszkała najbardziej malowniczo. Na niewielkim wzgórzu, w dodatku z najlepszą perspektywą na nasze oba domy- mój po lewej, Magdy po prawej stronie. Nigdy nie patrzyłyśmy jednak przez okno, w poszukiwaniu swoich mieszkań, bo -nie wpadło nam to do głowy….
Nawet nie stara się przypomnieć jego imienia. Jak większość imion mężczyzn, nieważnych jak wczorajszy obiad, zlała się w jedną breję wspomnień. Ale nie potrafi zapomnieć drogi do szkoły, w brudny dzień, pełen topniejącego śniegu i ponurych, zimowych drzew. Doskoczył do…
Właśnie zeskoczyłam z roweru, zamykając dzień. Ciemność rozlewa się teraz szybko, połykając szczegóły codzienności. Najpierw szarzeją ludzie, potem zmyka za drzewami słońce.Noc rozpościera czarne prześcieradło, wypędzając wszystkich do swoich domów. Jest pierwsza dekada września, letnia pogoda myli, kusząc pozorem długiego…
Pojawiały się nie wiadomo skąd. Nagle, jakby przebijały niebo i miały za chwilę ściąć każdy z trzech górskich szczytów leżących w oddali. Siedziałyśmy na plaży wpatrzone w górę, nasłuchując charakterystycznego sunięcia przez błękit, zawsze z tym samym zachwytem. Mały punkt…
Nawet nie mam się komu poskarżyć, że umierasz, Zosiu. Jest rano, świt rozlewa się powoli po niebie, muska łóżko na którym leżysz.Z dala od Ciebie siedzę w ciemnym studiu, mówię do ludzi. I myślę o Tobie. Z odległego miasta posuwasz…