Przygotowała mi tę wyprawę precyzyjnie, bilet w biznes klasie, króciutki urlop wzięty specjalnie dla mnie, wszystkie plany i spotkania odłożone na bok. Leciałam do mojej córeczki kolejny raz, stęskniona i szczęśliwa. Unosiliśmy się nad Warszawą a potem resztą świata, trzymając…
Wibrująca planeta mojego syna już opuściła dom rodzinny, nowy, po remoncie i zamieszkała w innej galaktyce. Odprowadziłam ją wczoraj po drodze niemlecznej na dworzec PKP, gdzie umościła się z bagażami na siedzeniu opóźnionego pociągu i odjechała. Długo później syn napisał,…
Mieszkałyśmy naprzeciwko siebie, kiedy wychylałam się z okna, mogłam zawołać ją po imieniu: Madzik!, bo od zawsze tylko tak do niej mówiłam. Nasze łomżyńskie bloki stały lekko po przekątnej i pamiętam, jakie wrażenie zrobiło na mnie pierwsze, ciemne mieszkanie na…
A gdyby tak cofnąć się w czasie, do mroźnego lutego sprzed lat, kogo bym tam znalazła? Myślałam o tym, patrząc na dziewczęce rysy mojej córki. Przyjechała na urodziny i – została na dłużej. Wniosła w moje życie bałagan i radość;…
Kosz był pełen niekompletnych skarpetek, wrzuconych niedbale koszulek ze śmiesznymi stworkami, majteczek tak maciupkich, że dawały się złożyć tylko na dwa. Ubranek pachnących świeżym praniem, ręczników i ściereczek. W tym wiklinowym owalu kumulowało się przyczajone życie rzeczy, za chwilę do…
Pierwszy dom miał smak zupy z piasku. Był murowany i nie należał do nas, tylko do rodziny Gadomskich, którzy wynajmowali pokoje. Mieszkaliśmy tam przez kilka lat i doskonale pamiętam niewykończony garaż pod wysokimi schodami, w którym organizowaliśmy sobie analogowe…
Aż trudno uwierzyć, że mija ćwierć wieku. Wtedy był mroźny dzień, temperatura spadła do minus trzydziestu stopni, w dzień było niewiele cieplej. W kalendarzu data już na zawsze do zapamiętania: dwunasty lutego, godzina jedenasta piętnaście. Mogę obejrzeć zdjęcia z tamtych…
Przejechać przez wystawione pomidory nie było łatwo. To była już druga rundka po giełdzie, a dookoła sami zmotoryzowani ogrodnicy. Grzał sobotni poranek, kiedy wjeżdżałam tam w poszukiwaniu mikro roślinek na moje cztery grządki, pieszczotliwie nazywane przez T. grobami. Moja działka…
Ciało zawsze wie pierwsze. Zanim domyśliła się, że w ich życiu umościła się jeszcze jedna kobieta, nie mogła opanować drżenia lewej ręki. Poza tym było jej tak strasznie zimno. Zrzucała jednak winę na panoszącą się za oknem jesień. Ten wiatr, deszcz…
Jest 17.25. Leżę na Skłodowskiej i wszystko mnie boli. Telefon nie przestaje dzwonić, słyszę ciepły głos, który ciągle odpowiada: „nie, jeszcze nie urodziła”. Natalia nie wyrywa się na świat, może to i dobrze, bo jest chłodny środek września,…