Zacznę od Wojtka. Jego książka przybyła w dobrym czasie: za oknem małe połacie bieli rozjaśniają świat, dokładnie tak samo jak ta książka. Ja też w niej jestem, bo spotkaliśmy się latem pod jednym ze sklepów i kiedy zdradził mi, że jeździ po regionie i szuka Matki Boskiej- zapytałam o Krypno, czy był. Pojechał, tak jak ja rzucił palenie i opisał w swojej pierwszej publikacji. „Z Matką Boską na rowerze” – to bardzo mi bliska wędrówka po sanktuariach i zwyczajnych podlaskich kościołach, pełna opowieści o ludziach i o spotkanym Bogu. Wojciech Koronkiewicz sam siebie określa człowiekiem po drugiej stronie prawicy, więc niektórych dziwi, że to właśnie on taka ksiązkę napisał. Mnie nie. Wiara nie jest katalogowana, a pragnienie spotkania Boga – nie zapisuje się do partii. Najładniejszy w tej publikacji jest zachwyt, że Ona wszędzie jest taka sama, choć w różnych udanych czy mniej obrazach. Pokorna, cierpliwa, dobra, wierna, można – jakkolwiek by jej nie nazwać. Piękna mama Jezusa.

Jestem pewna, ze wybiorę się tez na rowerze, pozwiedzać jej ludzkie miejsca – a tymczasem rozmowa z autorem jest tu:

https://www.radio.bialystok.pl/podrozepokulturze/index/id/192641

Trzy kolejne książki są gorzkie. To „Demon w Watykanie” Franca Giansoldati opowieść o Legionistach Chrystusa i sprawie Maciela, jakiej w historii kościoła współczesnego trudno szukać. Gorzko się czyta ten reportaż o kłamstwach, brudzie i demonicznym obliczu meksykańskiego księdza. Nie dam rady przeczytać tej publikacji od razu. Jest w niej zaprzeczenie chrześcijaństwa jakie znam, a rozmiar skandalu – z szerokim kontekstem politycznym -przeraża. Ja nie znam takiego kościoła, może dlatego, ze dla mnie kościół to Bóg, który łączy. Bardzo ostrożnie podchodzę zaś do wspólnoty, którą tworzą w nim ludzie. Zawiodłam się. Po latach całkowitego oddania, że wszyscy są dobrzy i szczodrzy w dzieleniu się miłością – zrozumiałam, ze wiara wielu jest pusta.

Podobna jest książka „Grzechy śmiertelne” o przestępstwach seksualnych w kościele katolickim, tym razem pióra „Michaela D’Antonio. Reportaż jest szalenie emocjonalny, ale i wyważony: są w nim procesy wobec tych księży którzy czynili lub tuszowali zło. Skrzywdzone ofiary, wraz z solidaryzującymi z nimi dziennikarzami śledczymi naprzeciwko potajemnym ugodom finansowym, klauzulom poufności, hierarchom, którzy chcą by było jak dawniej, bez konsekwencji. Tę postawę ciągle można znaleźć i w polskim kościele- i to przeraża najbardziej. My, katolicy, którym na sercu leży dobro kościoła, powinniśmy mówić o tym jak najgłośniej. A D’Antonio podkreśla, ze udział w ujawnieniu tych skandali miały przede wszystkim osoby wierzące, którzy chcą ratować swój kościół.

I wreszcie trzecia, choć nieostatnia książka. To „Wieczne strapienie” Jacka Leociaka reportaż o hipokryzji kościoła, jeszcze bardziej dewastującej niż w polityce. Ten profesor z Zakładu Badań nad Literaturą Zagłady pyta dlaczego tak monstrualnie rozwinęła się biurokracja kościelna, w której gubi się miłosierdzie Boga.

” Wieczne strapienie” stanowi analizę autora dotyczącą zarówno dorastania, polityki , wewnętrznych działań w kościele jak i zmianach na arenie międzynarodowej, meandrując między II RP, PRL-em, doświadczeniami postaci z II WŚ. Wiwisekcja poparta jest utworami literackimi, faktami historycznymi, wypowiedziami znanych ludzi, analizą tekstów, dokumentów. W zdecydowanej mierze profesor pragnie uzmysłowić jak wygląda działanie arcybiskupów wobec im niewygodnych, generalnie strukturach w kościele (nie mówiąc już o niezadowoleniu z praktyk UE) jak również uświadomić jak wyglądały praktyki praktyki wobec Żydów, świat za Holokaustu– napisała jedna z czytelniczek, dodając, ze ciężko jej to czytać, bo należy do kościoła.

Ja też. Przeżyłam swoje osobiste oddalenie od niego, ale w tej pustce zrozumiałam, ze kościół jest moim miejscem zamieszkiwania Boga i nigdy od niego nie odejdę. Zaakceptuję to, ze wszyscy, z hierarchami na czele, jesteśmy zanurzeni w grzechu. Ale przecież – „prawda nas wyzwoli”.

Więc polecam do lektury. Ze strapionym i ciężkim sercem, ale jednak.