Najpierw poznałam jego Kacpra. Miał dokładnie tyle samo lat, co moja córka. Lubiłyśmy się położyć do łóżka i zaprosić Kacpra, a razem z nim i jego tatę. Kiedy leżeliśmy razem, Kacper brykał, a Grzegorz tłumaczył jego zachowanie, tak niezdarnie i zabawnie, że bardzo się polubiliśmy. Wieczorne rytuały stały się codziennością.

Zwłaszcza, że Grzegorz łaskotał nowymi pomysłami, więc szybko nasze łózko zaludnił Detektyw Pozytywka, Kuba i Buba, pani Miłka i dziesiątki innych postaci, które wymyślał. Zbliżyliśmy się do siebie tak bardzo, że kiedy przyjechał do przedszkola Natalii, natychmiast przyszłam mu się przedstawić. „Dorota Sokołowska, zasypiamy w objęciach z panem”-powiedziałam zdumionemu Grzegorzowi, uśmiechnęliśmy się i wycałowali, jak to partnerzy w łóżku.

Tak zaczęła się moja przyjaźń z najbardziej znanym pisarzem książek dla dzieci, najsympatyczniejszym chłopakiem z Białegostoku, który ma pomysły, poczucie humoru i sympatię (nie tylko) do małych ludzi.

To był początek mojej radiowej przygody i wielkiej kariery Grzegorza. Zaprzyjaźniliśmy się nienachalnie, czyli tak, że zawsze mogłam się z nim spotkać w Białymstoku czy Warszawie. Nagrać o nim audycję, popłakać w rękaw, gdy było mi źle lub iść na kawę. Nienachalnie ze strony Grzegorza znaczyło: kiedy będę w Białymstoku- możemy pogadać. Fejsbuk przybliżał mi jego kolejne nagrody i sukcesy, tu i tam, za granicą- lajkowałam, komentowałam, mówiłam o nim w radiu. Czekałam nienachalnie.

GRzegorz Kasdepke 2019

Targi Książki, jakie w 2011 roku zaproponował Białemustokowi nasz wspólny przyjaciel- Andrzej Kalinowski- zafundowały nową jakość spotkań: co roku mogliśmy widzieć się we wnętrzu Grzegorzowej -góry dzieciństwa, Magdalenki, na której wybudowano Operę Podlaską. Grzegorz przyjeżdżał bić rekordy. W ilości wydrukowanych książek. W ilości zebranych na sali dzieci. W ilości nagród, jakie trafiały do niego ze wszystkich najważniejszych stron. Patrzyłam z podziwem, że nic a nic go to nie zmienia- dalej jest skromnym chłopakiem z Kalinowskiego, który dziwi się, że jest znany. Że ma największą widownię, mieszczącą ośmiuset dzieci. I że ludzie zaczynają kupować pięciomilionowy pierwszy egzemplarz książki. I chce iść na kawę jak dawniej.

Grzegorz. Wspaniały i uśmiechnięty – nie tylko całuje ciągle po podlasku, trzy razy w policzki, ale też i pakuje się znowu do łózka. Przecież jest nowa książka, żal nie przeczytać do snu. Więc dziś, po targach książki, z nowym egzemplarzem „Bezu bezu” położę się z panem, Grzegorzu Kasdepke, już bez dziecka, poczytam o panu, z czasów gdy i ja nosiłam kucyki i będę śmiać się z pana zapamiętanych żartów szkolnych.

A pan? Co pan czuje, kiedy słyszy, że sypia z tyloma kobietami naraz?

„Jestem …hm, zadowolony”- odpowiada Grzegorz. I wybucha swoim zaraźliwym śmiechem. Ciekawe, kiedy napisze o tym książkę?

https://www.radio.bialystok.pl/gosc/index/id/167875