Ustawili swoje łóżko tuż przy ścianie. Było białe, metalowe, fikuśne zwieńczenie wezgłowia pozwalało na wygodne ułożenie poduszek, tak, żeby mogli razem czytać. Książki zawsze były w ich domu, sięgali po nie chętnie od razu po powrocie do pracy. Katarzyna najbardziej lubiła leżeć razem, opierała o męża swoje lewe kolano, chciała czuć go blisko, bliżej. „Jesteś piecykiem„- mówił czasami, z uśmiechem łaskocząc ją po wewnętrznej stronie uda. Czuła się bezpieczna i kochana. Tonęła w obcych światach, zanurzała się w historiach ciekawych lub mniej, wpadała w spiralę języka, którą ktoś wymyślił właśnie dla niej. Nauczyła się czytać bezgłośnie, bezszelestnie, nie śmiejąc się lub wzdychając, bo wiedziała, że on, sam pochłonięty lekturą, nie lubi tego. Tylko czasami któreś z nich przerywało ciszę nagłym wstaniem- do toalety lub kuchni. Świat sypialni był ich szczęśliwą wyspą, na której czasem znajdowali też namiętność lub sen.

Przez te wszystkie lata leżeli obok żyjącej ściany. Dwanaście centymetrów dalej było jakieś inne życie, słyszeli wyraźnie, jak wprowadzają się tam i wyprowadzają kolejni lokatorzy, studenci z pobliskiej politechniki, pracownicy dojeżdżający do tartaku w Ogrodniczkach. Rodziny z małymi dziećmi i dwójka starszych państwa, ale ci ostatni niedługo, bo brak windy stał się dotkliwszy niż myśleli.  Nie przysłuchiwali się jednak uważnie życiu za ścianą, czasem spoglądali na siebie znacząco, słysząc odgłosy uniesień. Może nawet uśmiechali się do siebie, albo przytulali?

Katarzyna przez lata płynęła w obłokach literackich chmur, leżąc obok swego męża. Nocny stolik przyjmował kolejnych bohaterów z ich dziwnymi światami, lampka oświetlała ich przygody, a nadchodząca noc wyznaczała czas ich trwania. Wszystko podążało utartym schematem. Szybki dzień w pracy, wspólny obiad, niewielka popołudniowa krzątanina po domu, czasami wyjście na spotkanie z przyjaciółmi, wreszcie łózko. Czuła się bezpieczna w kwadracie swego domu, który wspólnie wypełniali sobą.

Pewnego dnia, kiedy przedzierała się przez stacje metra opisane w książce Patricka Modiano w poszukiwaniu „Perełki”, usłyszała za ścianą dwa głosy. Niedawno sprowadzili się tam młodzi, ona  atrakcyjna, z egzotyczną urodą, angażująca swoim stylem bycia, hałaśliwa. Katarzyna słyszała jej śmiech zza ściany, był mocny, nerwowy. Dominowała. Nawet gdy paliła na balkonie papierosa, była władcza. Patrzyła przed siebie, na horyzoncie wzroku spotykały pewnie podobne obrazy, ale Katarzyna nie była pewna czy widzi dokładnie to,co ona. Obłoczek dymu budził kota, śpiącego na jednym z krzeseł, wstawał i jako jedyny wynosił się z balkonu do domu, zostawiając przyczajoną Katarzynę obserwującą sąsiadkę zza ściany.

Pewnego dnia, gdy słońce już przemieszczało się z jednego okna na drugie, Grzegorz mimochodem rzucił, że są zaproszeni na imprezę.Uśmiechnęła się- „Godki dzwonili?”– zapytała. Tym razem to jednak nie byli znajomi ze studiów. Ani para przyjaciół Katarzyny. Ani nikt z rodziny. Więc kto? Grzegorz machnął ręką, bo właśnie zadzwoniła komórka, ktoś z pracy dobijał się do niego, jak zawsze natarczywie i natychmiast. Wróciła do Sybilli, z którą przechodziła przez wszystkie kartki „Ofiary” Oates, zatonęła w przygodach zgwałconej dziewczyny.

Wrócił po jakimś czasie, przysiadł i dotknął kolana Katarzyny. „Sąsiadka zaprasza nas do siebie„- usłyszała po chwili. „Która?” „Ta zza ściany”. 

Metalowe łózko skrzypnęło, kiedy wstawała. Skąd wiesz?– zapytała zbyt głupio, ale nic innego nie przyszło jej do głowy. Grzegorz jednak znowu musiał odebrać telefon.

W imprezie  Katarzyna mogła uczestniczyć tylko przez  ścianę. „Powiedz jej, że zachorowałam”-wyszeptała zgodnie z prawdą, ale ty idź, tylko nie siedź za długo”. Słyszała potem jak było gwarno i wesoło, ktoś nawet wzywał policję, bo towarzystwo w pewnym momencie przeniosło się na balkon i śpiewało razem ze Sławomirem. Dziwiła się, że Grzegorz może to wytrzymać, jej nienagannie wykształcony i wychowany mężczyzna. Ale była zbyt słaba, żeby wyjść na balkon i poprosić go o powrót do domu.

Tamta nigdy więcej nie zaprosiła ich razem do siebie. Katarzyna też jej unikała, mieszkały w oddzielnych klatkach schodowych, a łączyła je tylko balkonowa , cienka ściana i ta przy łóżku.

Naprawdę nie zauważyła nic groźnego w tym, że Grzegorz zaczął częściej wyjeżdżać. I że nagle zakładał najładniejsze koszule. Przestał jeść jej obiady i zaczął chodzić na siłownię. Trochę do niego tęskniła, ale uspokajała ją myśl, że łączy ich białe, metalowe łóżko, to nic, że coraz rzadziej. Za to ona spędzała w nim czas ze swoimi książkami. „Śmierć proroka” przeplatała się z „11 utonięciami”, Katarzyna czytała i czekała, z rzadka znajdując czas na spokojny sen. Coś ją dusiło w środku, nie znała tego uczucia, nigdy wcześniej tak się nie czuła. Czyżby nadmiar leżenia? Lektury? Samotności?

Nie umiała zapytać o to Grzegorza, bo znikał, pochłonięty pracą. Pewnego dnia zapowiedział, że wyjeżdża na dłużej, nie będzie go przez cały weekend. Przełknęła ślinę, jak gorzką pigułkę.”Na cały weekend?”- zapytała plecy, które w międzyczasie usiadły przy komputerze, tyłem do niej. „Tak wyszło, szybko zleci”- odpowiedział, patrząc w ekran laptopa. 

Te dwa dni spędziła z Adą i Joanną, też żyjącą w nieidealnym związku. Katarzyna przyjęła je do siebie, szczelnie wypełniły swoją historią powolność płynięcia czasu. Podobał jej się tytuł „Inna kobieta”, ciekawa była, czym zakończy się ich miłość do tego samego mężczyzny.  Parę razy odłożyła książkę na bok, żeby wykręcić numer do Grzegorza, ale beznamiętny głos obwieszczał, ze numer jest poza zasięgiem. Wysłała trzy esemesy z pytaniem, czy coś się stało, ale odpowiedz przyjechała dopiero razem z z nim. Zobaczyła jak parkuje pod blokiem, pomachała ręką, odmachał ustalonym wcześniej gestem, że wszystko ok, już wchodzi na schody. Uśmiechnęła się. Nie pytała o nic. Przecież znali się tak dobrze, miał dużo pracy, nie mógł. Wreszcie jest, jak dobrze.

A potem wszystko potoczyło się tak szybko. Ktoś powiedział, ze był w kinie, ze znaczącym zawahaniem w głosie- no wiesz, z jakąś inną kobietą. Nie dowierzała, natychmiast zadzwoniła go Grzegorza z pytaniem „Byłeś z kimś na jakimś filmie?”. „A co, nie mogę? To znajoma z pracy, byliśmy całą grupą”. Mówił, że niepotrzebnie panikuje, że to głupie i dziecinne, żeby ogarnęła się i przestała węszyć.

Ale jej nos wyczuwał ślady kogoś innego: ten ktoś zamieszkał w jego głowie, mącił mu w mózgu, smyrał tam delikatnie wyspę i prążkowie, odpowiedzialne za pożądanie- jak wtedy myślała. „Grzesiek pożąda innej kobiety– myślała gorączkowo- dlaczego?” Pytania kołatały jej się po całym ciele, trzęsły jej ręce, marzła, bolała ją głowa i znowu wrócił tik oka, czuła jak cały czas drga.

Ale to nie było pożądanie- tam, wśród płatów mózgowych powoli rodziła się miłość.

Jeszcze kładli się razem do metalowego łóżka, ale on zajmował już tylko niewielką część, tak, żeby śpiące ciała nawet przez sen się nie dotknęły. Kładł się późno, ignorował jej nieme prośby o rozmowę, zasypiał czujnie, tak, że nie mogła nawet zerknąć do komórki podłączonej na nocnym stoliku. Mogła tylko rejestrować przychodzące wiadomości od kogoś, kto pikał małym niebieskim światełkiem smartfona jej męża.

Była samotna, bezradna, zrozpaczona. Nie wiedziała co ma robić, czuła, że znany świat wymyka się jej z rąk i niczego nie da się już zatrzymać. Ale najważniejsze- nie znała wroga. Nie wiedziała nic o tamtej, innej kobiecie. Czy była szczuplejsza niż ona? Czy potrafiła dawać perfekcyjną miłość, lepiej niż Katarzyna? Jak ją znalazł? Gdzie jej szukać? I najważniejsze- co trzeba w takim przypadku zrobić? Jak otworzyć mózg Grzegorza i zatrzymać ten proces?

Pewnego dnia wstała później niż zwykle. Tabletki nasenne, przepisane przez lekarza rodzinnego, gdy poskarżyła się na bezsenność, wreszcie podziałały. Spała długo, zanurzyła się w dobrym śnie. Dom był pusty i cichy. Pierwsze co zobaczyła, to, że zniknęły wszystkie wyprasowane dzień wcześniej koszule. Potem brak jego ulubionych książek. Butów, szczoteczki do zębów, bielizny. I Grzegorza. Na stole leżała kartka „Nie umiem tak żyć, przepraszam Cię. Przyjadę potem po resztę rzeczy”.

Podbiegła do okna, miejsce parkingowe z ich samochodem stało puste. Kątem oka zobaczyła, jak z klatki obok wychodzi sąsiadka w czerwonej sukience z odkrytymi ramionami i wsiada do auta oklejonego reklamami.

Transport AGD, meble, przeprowadzki- Tanio, stałe trasy, cały kraj„- zdążyła przeczytać, zanim za rogiem zniknął razem z nią.