Jest książka, którą pokochałam od pierwszego zajrzenia.

To „Atlas wysp odległych”Judith Schalansky, cudowna podróż i przygoda, zaproszenie i spełnienie, kontemplacja osobliwości świata. Nieśpieszna, zawieszona w metaforze i informacjach zbieranych lekko przez autorkę, która juz we wstępie wyjaśnia dlaczego wybiera się z nami na wycieczkę po prawie niewidocznych punktach na mapie.

Jest coś doskonałego w opisach poszczególnych miejsc rozrzuconych na pięciu oceanach świata.

Może to niedosłowność? zawieszenie historii? tajemniczość?
Albo to, że nigdy tam nie pojedziemy, bo często są samotnymi pustyniami, wierzchołkami gór, hula tam wiatr, szaleje mróz lub słońce wypala mózg.

Chociaż? Berliński dentysta, doktor Rittner, zmęczony cywilizacją i światowym kryzysem założył na jednej z nich pustelnię, w której zrezygnował ze wszystkiego, co zbędne, w tym także ubrania.

Zaś Amerykanin,Robert Dean Frisbie, zamieszkał w początku lat XX na wyspie (sic!) Pukapuka, gdzie cieszył się i korzystał z ogromnej obyczajowości seksualnej. Spełniony lubieżnik 🙂

George Hugh Banning, miłośnik wysp bezludnych, relacjonowal widok jednej z nich: „…wyglądała naprawdę żalośnie. Przypominała mi stóg siana, spalony do połowy, ugaszony przez deszcz, niezdolny zająć się płomieniem, leżący w czarnej kaluży”

Zakochałam się w tym opisie i w cudowności wysp.
Zamarzyłam o podróżach, spokojnych i leniwych, takich do smakowania świata.

Wodzę palcem po mapach, pieczołowicie dołączanych do opisów i pozwalam szaleć fantazji 🙂

Wyspa Samotności (niezamieszkała) na Morzu Karskim. Do najbliższego ląu 330 kilometrów.

Wyspa Atłasowa, w kształcie stożka. Na Kamczatkę stąd tylko 70 kilometrów.

Wyspa Rozproszona Oceanu Indyjskiego, Tromelin, niecały kilometr kwadratowy powierzchni, a na niej rozbitkowie, którzy palą ogień, szyją ubrania z piór, łapią ptaki morskie, żółwie i skorupiaki. Zniewoleni wolnością-czasem puszczają się na tratwach w głąb oceanu, niezdolni przetrwać na tak małej powierzchni. Pozostałych w 1776 roku ratuje statek Chevaliera de Tromelina i na jego cześć opustoszała wyspa z popiołem wygaszonego ogniska- dostaje imię.

Cudownie i bezpiecznie poznaję je wszystkie, leżąc w łóżku i czasem bezskutecznie szukając kropek na zawieszonej na wprost mnie mapie.

To jedna z moich najważniejszych książek.
Pobudza ciekawość świata, daje poznać wspaniałość ludzkiej wyobraźni, a przede wszystkim cieszy z pięknego, tajemniczego istnienia miejsc nieznanych.

Przeglądam się i w moich podróżach, które -choć niedalekie i nie tak egzotyczne- uczą i cieszą.
Przede mną wyprawa portugalska. Relacja -już niebawem!