Niby zwyczajny słoik. Wiem, że schodził po niego w nocy do piwnicy, co już wydało się heroiczne, bo na balkonie stało  kilka takich samych do wyniesienia- właśnie tam.  Słoik okleił fioletowym papierem, a do środka powrzucał białe, równo złożone kartki. Wyobrażam sobie, jak wymyślił ten pomysł na prezent i konsultował go z siostrą, zapisując wszystko na kartkach.

W dniu urodzin wręczył mi go późno; są ferie, zima nie cieszy tak bardzo jak kiedyś, wiadomo- to nastolatek. Lubi ciepło, jasność, przyjaciół i sen. Właściwie spodziewałam się jakiegoś bezkosztowego drobiazgu i zdziwiłam się, kiedy rano nic nie znalazłam w najpopularniejszym ze światów równoległych- w sieci. Zszedł do mnie, kiedy zdążyłam zapomnieć, że to urodziny. „To budzik z radiem, mamo”- powiedział i razem nastawialiśmy stacje, żebym mogła wstawać w nocy, łagodnie kołysana niespaniem innych dziennikarzy na dyżurze. „I mam jeszcze coś- to dla Ciebie od nas”.

Ten słoik wyglądał tak banalnie. Wstydzę się teraz tego pospolitego słowa, które wtedy przyszło mi do głowy. Zaczęłam wyjmować kartki i z każdą kolejną nie mogłam przestać myśleć o nim i o niej, którzy pisali „Kochamy cię za to, że poświęcasz nam czas”, „Ze jesteś naszą mamą”, „Dajesz nam to co najlepsze”, „Pokazałaś nam, jak ważna jest miłość do zwierząt”, „Zabierasz nas na niezapomniane, wspaniałe wakacje”, „Kochamy cię za to, że zawsze nas wysłuchujesz”, „Za to, że wstajesz wcześniej tylko po to, by zrobić nam śniadanie”, „Że nie potrafisz być na nas zbyt długo zła”. „Kochamy cię nawet, kiedy masz humorki”.

 

Moje dzieci znalazły chwilę, żeby wyostrzyć uwagę i zatrzymać pędzący świat. Zobaczyć siebie w orbicie mojej miłości i mnie w makroskali swojego uczucia. Nigdy nie wiedziałam, że tak celnie, precyzyjnie potrafią powiedzieć o tym, co przeżyliśmy wspólnie.

Kartek jest 49, a wśród nich i te, które są dla mnie pięknym dowodem jak wiele widzą dzieci. „Kochamy cię za to, że nie pozwoliłaś, żeby cokolwiek cię złamało w życiu”.  „Za to, że jesteś tak silna”. „I za twój piękny głos”

Mój syn i moja córka- niezwykłe, mądre, czujne, wrażliwe, pomysłowe i piękne dzieci są potwierdzeniem: miłość rodzi miłość. Jestem szczęśliwa, że umieją dostrzec to, co ważne w bliskim, bo to znaczy, że zauważą to także w obcym. Kiedy brałam do rąk kartki, kolejną i kolejną, byłam porażona, jak wiele widziały przez te wszystkie lata, kiedy traciliśmy rodzinę, pieniądze, stabilizację, bliskich, zwierzęta, zdrowie. I jak celnie potrafiły dostrzec to, co najważniejsze, często maleńkie lub schowane, nieprzystające do ich kolorowego, pełnego młodości świata.

„Kochamy cię za to, że pokazałaś, jak ważną wartością jest w życiu wierność”. „Że jesteś taką wspaniałą przyjaciółką”, „Zawsze jesteś kiedy cię potrzebujemy”.

Wzruszam się, kiedy myślę, że to, co inni widzą jako słabość- one traktują jako siłę. „Za Boga, którego nam przybliżyłaś”. 

To najpiękniejszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam. Będzie moim codziennym totolotkiem, z którego losować będę sobie (zawsze warte milion) kartki ze słowami.

Moje dzieci napisały także „Kochamy Cię za to, że pokazałaś nam, jak wspaniała jest literatura”. Pękam z dumy, bo nie sądziłam, że to jest istotne dla pokolenia kciuka!

Książko, przeżyjesz 🙂

 

PS.

A gdybyś Ty miał zrobić słoik z powodami, dla których kochasz? Co i komu byś napisał?