Przygotowała mi tę wyprawę precyzyjnie, bilet w biznes klasie, króciutki urlop wzięty specjalnie dla mnie, wszystkie plany i spotkania odłożone na bok. Leciałam do mojej córeczki kolejny raz, stęskniona i szczęśliwa. Unosiliśmy się nad Warszawą a potem resztą świata, trzymając metalowe sztućce przy porannej angielskiej przekąsce. Wiedziałam, ze myśli z ciekawością czy podoba mi się luksusowy lot, czy będę zadowolona z tej kilkudniowej wyprawy do Londynu.
Czekała na mnie uśmiechnięta, pełna życzliwego sarkazmu.
A co byś zrobiła, gdybym nie wyszła po ciebie?
Pewnie rozpaczliwie szukałabym dwóch najpiękniejszych oczu, w których przegląda się wszechświat, wsłuchiwałabym w rytmiczny stukot butów na posadzce lotniska, nie dlatego, ze zgubiłabym się w tym obcym miejscu, ale że bycie w nim bez Ciebie byłoby smutne i bezcelowe. Pewnie włączyłabym azymut każdej matki, a nos zaprowadziłby do celu, którym jest moje dziecko.
Zwiedzanie czegokolwiek, córeczko, nie miałoby sensu. To Ty jesteś przyprawą dań, które serwujesz. Jesteś słodkim smakiem każdej wyprawy do galerii czy kawiarni. Jesteś pieprzem naszych zabawnych rozmów o wszystkim, komentujących wesoło świat. Jesteś listkiem rześkiej bazylii, uosobieniem młodej energii, która wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję. Jesteś tęczą, gdy jednocześnie pada deszcz i świeci słońce. Jesteś wpisana w doskonały okręg, który mieści mądrość, dobro, piękno i miłość.
A co byś zrobiła, gdybym zaczęła tańczyć na środku galerii?
Tańczyłabym z Tobą, bo taniec jest radością, a radość nie może nikogo onieśmielać, oburzać i męczyć. Jednocześnie podziwiałabym lekkość Twoich ruchów i precyzję obrotów. Tańcz jak najczęściej!
A co byś zrobiła, jakbym znalazła w tym drzewie eliksir młodości?
Zażyłabym go jak najszybciej po to, żeby jak najdłużej być z Tobą. Czuję, jak czas unosi dni i noce, targa je, skraca. Myśląca trzcina we mnie zlicza daty, sumuje, a potem dziwi się, że to tak szybko mija, ten maraton życia. Dwie trzecie za mną. Więc eliksir pomógłby mi zatrzymać dzień, który zaczynam u Ciebie. Patrzę jak śpisz, sprzątam szafkę z herbatą bez dyktatu tykających sekund. Czytam Ci przygody ulubionego kota, chodzimy na spacery do Kew Garden, kupuję zielone kwiaty bez umiaru. wącham Twoje włosy, gdy leżysz przy mnie.
Eliksir nie działa wiecznie, musiałabyś oswoić lęk, że wszystko minie.
A co byś zrobiła, Mamo, jakbyś zgubiła miłość?
Postawiłabym kilka luster, a w środku ciebie, córeczko. Ty jesteś miłością. Ładuj świat swoją siłą, zmieniaj ludzi. Bądź okruszkiem optymizmu Boga, upuszczonym na ziemię. Odbijaj światło i kochaj.
A co byś zrobiła, jakbym była już głodna?
Pielęgnuj głód sztuki w sobie, czytaj, słuchaj, patrz, chłoń. Pozostały- ugasi placuszek z jabłkiem, jak z parku wrócimy do domu.
Pani Doroto,
jako kolezanka Natalki doskonale znam jej zyczliwy sarkazm, ktory sadze ze nas zlaczyl pare(juz nascie) lat temu 🙂
Zawsze milo Was razem widziec.
Pamietam jak mnie mama odwiedzila w Londynie.
Wspomnienia, ktore beda ze mna do konca zycia.
Pozdrawiam Was goraco z Przeworska 🙂