Czasami są dni takie jak ten, kiedy chcesz wyjechać daleko od domu. Nieznany lęk dopada cię i uciekasz, zapominając, że „omnia mea mecum porta”- zabierzesz go ze sobą wszędzie gdzie będziesz. Śpiewała o tym Anna Maria Jopek, nic dodać, nic ująć.

https://www.youtube.com/watch?v=oZDU6ZzNaso

Nauczyłam się jednak pakować ataki paniki w literaturę. I ten ostatni włożyłam w prześliczną, pachnącą kredowym papierem (zapach dzieciństwa) książkę, bo nazwisko autora Piotra Malczewskiego obiecywało wiele. Zaczęłam od zdjęć, fotografii detalu i drogi, w która po raz pierwszy wybrał się dwadzieścia dwa lata temu. Zdjęcia mówią wszystko, ale przy okazji warto zagłębić się w opis tej długiej i męczącej podróży, która ma swój urok i metafizykę mimo smrodu niemytych ciał, biegających dzieci, „razgaworów” z podróżnikami z całego świata, gorąca i typowej dla tej części świata gastronomii. Piotr Malczewski wspomina pierwszy przejazd pociągiem z 1998 roku, prowadząc nas po tej podróży zapiskami z dziennika. I to, razem ze zdjęciami jest największą wartością tej książki. Nieco mniej mnie porwały dane techniczne, ale dla prawdziwych pasjonatów to wiedza niezbędna. ” Na początku kolej traktowano bardzo podejrzliwie, chłopi nie chcieli nawet słyszeć o tym, by trasa przebiegała kolo ich gospodarstw, bo byli przekonani, że dym z lokomotywy sprawi, ze wełna z owiec sczernieje, a krowy przestaną dawać mleko„.

Autor opisuje jazdę koleją bardzo dokładnie, stacja po stacji, dorzucając do tego ważne szczegóły, archiwalne zdjęcia, własne obserwacje i historię. Dzięki temu książka staje się przewodnikiem, ilustrowaną encyklopedią, szczególnie dla tych, którzy chcą raz w życiu wybrać się na taką przejażdżkę. Sporo tu analogii przyjacielskich, ot, choćby jak ta o niedźwiedziu brunatnym, jakiego Andrzej Strumiłło dostał kiedyś na początku podobnej podróży i musiał przetransportować do Polski. Dla dzieci 🙂

Książka ma też wartość sentymentalną dla samego Piotra Malczewskiego, który wspomina podróż z 2019 z tą sprzed lat. Porównuje obie, patrząc, jak zmieniają się wagony, ludzie, sama trasa, komunikaty podróżnicze z megafonu, jedzenie i …drobiazgi z koleją związane. Pościel i ręcznik w cenie biletu- zafoliowane. a kiedyś dostawało się mydło i zwitek papieru w żółtej opasce jako…papier toaletowy, który autor, i słusznie, zachował sobie na pamiątkę.

Dla nas- to kompletna przeprawa przez osiem stref czasowych, mentalność ludzi Europy i Azji, sentyment Dalekiego Wschodu i szukanie duszy w podróży bez końca. Ważna, mądra, piękna i ciekawa książka.

Brawo Paśny Buriat, udała Ci się ta stacyjka literacka z napisem „Kolej Transsyberyjska. Opowieść o ludziach, przestrzeni i czasie” Piotra Malczewskiego.

A więcej o książce tu; https://www.radio.bialystok.pl/podrozepokulturze/index/id/184933