Czasy z pewnością nie są poetyckie. To bardziej proza życia, jeśli patrzeć na naszą smutna egzystencję. Ale jednak, dostałam od Biura Literackiego kilka tomików znanych i debiutujących poetów. Zacznijmy od Eugeniusza Tkaczyszyna -Dyckiego. Jego wiersze, w tomiku „Gdyby ktoś o mnie pytał” są prowokacyjną grą z czytelnikiem. Zagadkowa to postać, rzadko można spotkać poetę na jakimkolwiek wieczorze autorskim, mimo, że jego wiersze zanurzone w polsko-ukraińskim dramacie i sposób pisania o historii swojej i polskiej sytuują go wśród najciekawszych głosów pokolenia. Ten tomik to znowu świetna forma rozmowy, na końcu Dycki przeprasza czytelnika, tłumacząc, ze nie ma zbyt wielu dobrych wierszy, więc może do dwudziestu pięciu dorzuci jeszcze jeden? I jest to udany podryw na poezję 🙂

Popatrzmy na poezję Joanny Roszak. To „Ploso”, czyli zagłębienie w dnie rzeki powstające pomiędzy bystrzami, miejsce o nieco spokojniejszej wodzie. Takim zagłębieniem, które pozwala życiu upływać wolniej, a nawet zawraca jego rwący nurt, jest poezja zgromadzona w tym tomie. Poezja uwagi i spokoju, powstająca blisko tego, co się rozpada, w poszukiwaniu balansu, w próbie medytacji, blisko wody, drzew i cichych zwierząt. Poezja będąca przeciwieństwem turbulencji i zniszczenia, lapidarna, a zarazem niezwykle mocna odpowiedź na rozsyp. Szczególnie upodobałam sobie frazę „śni mi się łąka/że jest nasza/mamy z niej blisko nad rzekę/zimne pole jednego z tych bezsennych dni/kiedy ciało cicho recytuje wiersze”. Dobry trop. W czasach złamanego sensu, wiersz prostuje strumień światła, oświetlający życie.

Rafał Wojaczek. Tak, ten sam, od „mam w dupie małe miasteczka”. Tym razem tomik to szczególny, bo „Prawdziwe życie bohatera” zredagował inny poeta, Bogusław Kierc. Wyjątkowy to wybór, z posłowiem, które doprecyzowuje obu poetów, jednego, który mówi wierszem, nawet jak pisze prozą w notatkach „Być poetą: móc robić wszystko: grzebać się w gównach, w rynsztokach, samemu być rynsztokiem- a mimo to nie tracić nic z anielstwa”. I drugiego, który szuka w poezji sprzed półwiecza dróg, którymi idzie czytelnik w słynnym roku 2020. Co ciekawe, wierszy jest dwadzieścia pięć, jak zawsze, w tych jubileuszowych tomikach. Wielka sprawa móc wybrać tylko tyle, żeby opowiedzieć o jednym z najwybitniejszych poetów XX wieku.

Czym jest sygnalism? Obejmuje w swoich badaniach planetarny, nowy język i wszystko, w czym duch eksploracji człowieka migocze od czasu istnienia człowieka. Etnologia, starożytne motywy i starożytne formy różnych prymitywnych wspólnot ludzkich; psychoanaliza, modlitwy, religijne i światowe śpiewanie, totemy i tabu, fetysze i akty, wszystko to sygnalizuje, oprócz tak zwanych nauk ścisłych, fizyki, chemii, biochemii, cybernetyki.  Tak napisała o poezji Miroljuba Todorovica krytyczka -Ljubisa Jocic. Teraz możemy zobaczyć, jak ma się to do poezji. Jeden z najciekawszych serbskich poetów, awangardowo przybiera się do słów i tworzy z nich coś takiego jak to:

Telefon

zaprzestańcie długich rozmów
telefon jest do krótkich rozmów
kiedy wykręcicie żądany numer
nie pytajcie „kto mówi”
przede wszystkim przedstawcie się
a następnie przystąpcie do rzeczy
(tłum. Julian Kornhauser)

Przy okazji- Jakub Kornhauser i Kinga Siewior tłumaczyli najnowszą książkę „Świnia jest najlepszym pływakiem”

Więcej o tym arcyciekawym poecie tu: http://www.miroljubtodorovic.com/

I na zakończenie- wizyta u pani doktor. Na jednym z najpopularniejszych portali oceniających -Znany Lekarz, Katarzyna Szaulińska zdobyła same gwiazdki. Ktoś napisał, że ” jest kolorem, ciepłem i życzliwością”. Ani słowa nie ma tam o poezji, którą tworzy, ale nic dziwnego-psychiatria i psychoterapia są ważniejsze, bo niosą ludziom tak potrzebną pomoc. A poezja? Poezja tylko stwierdza:

nie zatrzymasz rzeki żeby ją zobaczyć
więc płyń nie odliczaj położenia fali
[płynnie odmierzaj pool kawałkiem sukna]
w krystalicie masz rozmach odstępu i obły masz kształt
i poradzisz sobie w tym pełnym otwarciu
które właśnie cię z tyłu uderza
gdy bierzesz wydech i między pęd a wątpliwość
wchodzisz w siną łuzę meandra

W debiutanckim tomie Katarzyna Szaulińska pyta o granice jednostki, pokazuje różne aspekty relacji między dwoma obiektami – lustrzane odbijanie, przenikanie pod powierzchnię, zniekształcanie obrazu, stopienie. Podejmuje też namysł nad tym, skąd pochodzimy i na ile jesteśmy odrębni, a na ile składamy się z części dziedziczonych jak mitochondria od naszych matek i wszystkich, którzy mieli na nas wpływ. Ta poezja wlewa się w czytelnika powodzią skojarzeń i nie pozwala zachować dystansu. Pierwsza i „Druga osoba” w lekturze tomu zlewają się w jedno.

Ważny tomik. Odkąd jest ze mną- pytam się słowami poetki „jak istniałaś wcześniej”?