Spokojny, świąteczny poranek skłania do lektury. Odkładałam tę książkę tak, jakbym chciała nie pamiętać o świecie sprzed kilku lat, kiedy leżałam w szpitalu, pod kroplówkami, z niepewnością, lękiem i niepewnym jutrem. Pisałam wtedy pamiętnik, a w nim był zapis wszystkiego, co działo się ze mną wtedy, w końcówce 2015 roku. Zanim opowiem Wam o książce „Miś Gabiś przegania onkostrachy” Małgorzaty Sawickiej- Żukowskiej, zajrzyjmy wspólnie do szpitala onkologicznego w Białymstoku. Poszukajmy tam dawnej mnie.

(…) Jestem. To jedno z najważniejszych słów, które określają nas na ziemi. Metaforycznie i sensualnie. Dotykam konturów swego ciała, palcem wskazującym zakreślam jego koniec, czuję miękkość skóry i ciepło. Poznaję zagłębienie pod okiem, pamiątkę z wczesnego dzieciństwa. Długą bruzdę w podbrzuszu- ślad po dzieciach. Wypukłość na stopie, z czasów dawno i słusznie minionych. Moje ciało, które kryje tyle doskonałej niedoskonałości jest mi uległe i chętnie poddaje się ruchowi dłoni. Zakreślam nią swój ślad na ziemi, moja obecność jest wyznaczana konturem realnej Doroty Sokołowskiej leżącej teraz w szpitalnym łóżku, na lewo od wejścia. Tuż obok Wiesia, wesoła i serdeczna młoda dziewczyna, leży tu, na Ogrodowej, zamiast biec do otwierającej się właśnie galerii Na wprost pani, jeszcze w półnarkozie, bezimienna, cierpi. Wszystkie trzy zmagamy się z własnym ciałem, które jak wszystko zmienia się, przemija. Kapie kroplówka, życie szemrze na korytarzu, miga światełko w telefonie, znowu ktoś się dowiedział i pyta. Jestem- odpowiadam cichutko, w myślach, bo ręka z pustym miejscem po- boli, nie chce pisać. Ciało jest jedynym prezentem danym na zawsze. Niedoskonałe, wadliwe, kapryśne. Za ciasne lub zbyt rozległe, z nie takim nosem, nie tym owalem, kłopotliwym znamieniem. Jesteśmy zawsze lub często na nie. Ale to ono wznosi nas piętro wyżej, pozwala poczuć i poznać to, co ważniejsze i prawdziwsze niż pożądliwość oczu.(…)

Pamiętam siebie z tamtego czasu, ale kiedy teraz myślę o szpitalnym łóżku z wielką niewiadomą, nie umiem sobie wyobrazić co czują małe dzieci, pacjenci szpitali onkologicznych i ich bliscy. I dlatego powstała ta książka, którą pani doktor, w wierszowany sposób wyjaśnia swojej pacjentce trudne słowa-radioterapia, przeszczep, punkcja, transfuzja, chemioterapia.

Wyobrażam sobie tę niezwykłą relację, lekarz i pacjentka, bliżej- Małgorzata i Gabrysia, które są związane długim i skomplikowanym leczeniem. Książka uczy ważnej rzeczy- empatii, tłumaczy to, co staje się podczas leczenia, nie unika śmierci. Oby lektura nigdy nie była nam potrzebna! Jeśli jednak macie wśród swoich bliskich i przyjaciół pacjentów onkologicznych- koniecznie podarujcie im tę niewielką propozycję pełną otuchy, spod znaku Wydawnictwa Od deski do deski. Piękne jest też to, ze obie panie- pacjentka i lekarz spotykają się też tu jako autorki. Jedna wiersze pisze, a druga je ilustruje.

Człowiek obok jest najważniejszy, szczególnie podczas choroby. Bądźmy razem!