Nie wytrzymałam dziś, u progu kwietnia postanowiłam wybrać się na działkę. Świat tu wygląda inaczej, po ogródkach, najczęściej pojedyńczo kręcą się, oglądając kiełkujące roślinki, czasami coś do siebie zagadną. Ale dystans jest zachowywany i prawie wcale nie słyszy się zaproszeń do picia wspólnej kawy. Powietrze jest już prawdziwie wiosenne, mimo zimowych kaprysów, a w powietrzu słychac ptaki i jest bardzo miło usiąść z książką na ławce. Przykrywszy się kocem 🙂

Zachęcam Was do tego, żebyście zaglądali do małych księgarń, praktycznie wszystkie mają swoje strony internetowe i fajpejdże, a akcja Książka na telefon, kiedy dzwonicie do księgarza i zamawiacie lekturę- może uratować im życie. To bardzo trudny czas, wspierajmy się nawzajem, wszystkim jest trudno, ale solidarność zawsze czyniła w Polsce cuda.

Na wiosnę, czyli przed majem pokazuje się mnóstwo świetnych książek, warto więc rozglądać się w tym, co warto czytać. A ja dziś polecam „Operator 112”, w której Roman Klasa opowiada o tym, czego nauczyło go sześcioletnie odbieranie połączeń do numeru ratującego życie. 112- ten numer znamy od dziecka, ale ile razy słyszeliśmy, że ktoś dzwoni tam tylko po to, żeby zrobić głupi żart?

Autor zdradza szczerze szczegóły znacznie dramatyczniejszych połączeń. Jak to, gdy zadzwonił do niego mężczyzna, który chciał popełnić samobójstwo i prosił o przekazanie córkom, że bardzo je kocha, ale nie daje już rady. Traf chciał, że na ten sam numer zadzwoniła też dziewczyna, która znalazła list ojca w domu i zaczęła go szukać w lesie. Ten sam operator podpowiadał jej, co ma zrobić, gdy natknęła się wreszcie na wiszącego ojca. Przypadek, który zapamiętał Roman Klasa to także niesamowicie tragiczna historia, którą opowiedział w innym rozdziale. Jest taka zasada, że kiedy ktoś dzwoni na 112 i się rozłącza – trzeba oddzwonić. Ktoś zatelefonował, operator słyszał głosy dziecka i rozmowę dwójki ludzi, ale połączenie szybko się zakończyło. Oddzwonił więc, usłyszał halo, kierowca najpierw się zdziwił, tłumacząc, że telefon pewnie sam wybrał numer, a potem był juz tylko huk zderzenia samochodu i odgłos miażdżonej blachy. Matka i ojciec dziecka nie przeżyli, uratowano tylko 4-letnią dziewczynkę. Co się czuje w takim momencie, kiedy słyszy się ostatni głos w słuchawce? I jak się żyje, kiedy ma się świadomość, że może nie trzeba było oddzwonić?

Sporo jest przypadków trudnych, ale i tak chyba więcej takich, które pokazują, jak bezmyślne i niewychowane mamy społeczeństwo. Po pierwsze przeklinanie, złorzeczenie i wylewanie pomyj. Po drugie roszczeniowość, opierająca się o absurdy. Po trzecie – krzyki i awantury. Ktoś, kto postanowił pomagać ludziom, staje się bezbronny wobec ludzi i systemowych absurdów.

12 godzin pracy, po dwieście telefonów dziennie, i tak przez sześć lat. Niedofinansowani i zaszczuci przez ludzi, którzy często odgrażają się, że „załatwią”, „zwolnią z pracy”, „policzą się”. To musi być trudne. Ksiązka jest szczerą i prawdziwą kartą w tej trudnej pracy, jaką wybieraj operatorzy numeru ratującego życie. Teraz, przy okazji zachwytu nad praca lekarzy, którzy ratują nam życie- nie pamiętamy, jak często myślimy o nich, że są- cytat ze znajomej- „niedouczonymi konowałami”.

Co musiałoby się stać, żeby docenić ludzi odbierających numer 112?

Gorzka to książka, polecam w czasach koronowirusa, a jeśli ktoś zamawia i czeka- może obejrzeć fragmenty wywiadu z operatorem w popularnym programie „7 metrów nad ziemią”. Rafał Gębura- twórca i prowadzący- oddał mu głos

Bądźmy dla siebie lepsi. Lubmy się, szanujmy, zwracajmy życzliwie. I uśmiechajmy, bo nadeszły czasy, kiedy człowiek człowiekowi koronawirusem.

Dobrej lektury!