Niekończący się listopad za oknem. Całe szczęście, że choinki znikają z krajobrazu. Ich światełka zawieszone w ciemnej przestrzeni smętnie komunikują brak łączności z porą roku. A styczeń wariuje, podnosząc kreski na termometrach nad zero, wdzięczy się do wiosny, zapominając o tym, że wszystko na świecie ma mieć odwieczny sens. Najpierw powinno być biało i zimno. Aż do marca.

Styczeń powoli dobiega końca. Budzę się jeszcze w środku nocy i przeczesuję zaspane poranki. Kompletuję czas na najbliższe miesiące, nagrywam audycje o kobietach w Powstaniu Styczniowym, obrazach, które hoduje znany malarz Tadeusz Nieścier czy przeklinaniu, jako sposobie werbalnej ekspresji starych i młodych. Dopracowuję wywiady z mistrzami. Za mną rozmowa z Rafałem Gąsowskim z Teatru Wierszalin, o miłości, sztuce wyboru miejsca do życia i dojrzewaniu do trudnych decyzji.

https://www.radio.bialystok.pl/gosc/index/id/178446

Staram się żyć niespiesznie, czytać, oglądać, chodzić i słuchać. Wczorajsza wyprawa do Warszawy przyniosła niespodziankę. Oto, gdy wyszłam z samochodu, rozmawiając z przyjaciółką, po chwili minął nas jakiś człowiek i rzucił w naszym kierunku: „Znam panią”. „Poznał pan po głosie?”- zapytałam nieśmiało, zaskoczona reakcją. „Przecież nie po nosie”- zaśmiał się i znikł za chwilę.

Lubię te ciche popołudnia, kiedy jeszcze niewiele rzeczy rozprasza i zaprasza. Choć styczeń jest dziwny, jak zima bez śniegu, seks bez miłości, samotność wśród tłumu. Patrzę na połyskujące niebo, jak szybko tężeje , produkując noc. Wkładam zielony szlafrok, podwijam nogi pod siebie i zawieszam się w innych światach. Czasem piszę, ale słowa, nieumiejętnie zachowane, znikają w gębie wordpressa. Czasami mi ich nie oddaje, tak jak ostatni tekst sprzed dwóch dni. Też nosił tytuł „Dziwny styczeń” i – zniknął.

Ale mimo wszystko obiecuję być tu, przynajmniej raz na jakis czas, pod koniec tygodnia. Zaglądaj do mnie, proszę