Co jest takiego w tej piaszczystej, nieurodzajnej, spieczonej słońcem ziemi, że Bóg zechciał mieć ją na własność? To pytanie nurtowało mnie od początku podróży do Ziemi Świętej. Pojechałam tam, przynaglona potrzebą podążania po ścieżkach mojego Przyjaciela. Dziewięć dni było wypełnionych po brzegi Jego obecnością, a także pytaniem -dlaczego? Zadziwiało mnie wszystko. Poniżej wieczna adoracja Najświętszego Sakramentu. Siostry w jednym z kościołów dzień i noc, nieustannie modlą się przed nim o pokój na świecie.

 

Zobaczyłam styk trzech kontynentów- Azji, Europy i Afryki, melanż konfliktu i harmonii, poczułam trzy strefy klimatyczne, a przede wszystkim zanurzyłam się w hołdzie oddawanym Bogu.  Izrael i Palestyna oddychają modlitwą chrześcijan, muzułmanów, żydów. I doświadczyłam obecności Ojca w każdym nieurodzajnym, zaminowanym, opuszczonym kawałku świata.

Konflikt rzeczywiście wisi w powietrzu. Widać to przy najsmutniejszym murze świata, odgradzającym Betlejem, leżące obecnie w rejonie Autonomii Palestyńskiej od Jerozolimy, kilka kilometrów dalej, już w Izraelu. Rozpacz chrześcijan, którzy nie mogą ruszyć się z tego odizolowanego od świata miasta sprawia, że polskie pielgrzymkowe biura turystyczne specjalnie wybierają hotele i drobnych handlarzy, i wspierają ich swoją obecnością ( i przywiezionymi dolarami). Mimo zmęczenia długim konfliktem na Bliskim Wschodzie i obecnego spokoju- wszystko jest tu pozorne. I pełne wzajemnej niechęci. Poniżej zdjęcie nazwy uliczki arabskiej i żydowskiej. Dzieli je kilka przecznic.

To, co jest radością tego świata to obecność dzieci. W Talmudzie napisano, że świat jest podtrzymywany oddechem dzieci śpieszących do szkoły- i wszystko to prawda. Ulice w środku dnia są gwarne, pełne maluchów w czapeczkach zwanych kipa, czy jarmułka. Jej noszenie jest wymagane bezwzględnie podczas modlitwy i studiowania Tory, ale autorytety nakazują noszenie jej nawet podczas uprawiania sportu, jako małej czapeczki przypiętej do włosów.

 

 

Zachwyciło mnie to, że tu oddycha się modlitwą. Chrześcijanie na kolanach przechodzą przy Golgocie. Muzułmanie na dźwięk śpiewu muezina rzucają wszystko i klękają z pokłonem nawet w sklepie wypełnionym turystami. Żydzi radośnie świętują piątkowy wieczór przy Ścianie Zachodniej zwanej Ścianą Płaczu. Modlitwa jest powietrzem, jest w powietrzu. Tu nikt niczego się nie wstydzi, a każdy wielbi swego Pana jak potrafi.

Dla mnie jednak to nie było spotkanie z religiami świata w miejscu, w którym świat się zaczął. Przyjechałam tu, by odwiedzić mojego Boga, przyjaciela od dawna. Był dla mnie łaskawy, więc spokojnie zanurzałam się w jego obecności.

Kiedy stanęłam nad Jeziorem Galilejskim, gdy wyobraziłam sobie Jezusa z apostołami, łowiącymi ryby, Piotra, który rzucił się na spotkanie z Panem, czekającym z wieczerzą na brzegu (kamień, na którym jedli ciągle jeszcze jest), nie moglam opanować wzruszenia. To było jak chodzenie po śladach mistrza. Jezioro Galilejskie, inaczej Morze Tyberiackie leży w depresji, jest tam zawsze gorąco, ale nie zawsze spokojnie. Gwałtowne burze sprawiają, że fale na nim dochodzą nawet do trzech metrów. „Panie, toniemy”- obraz z Jezusem uciszającym swoich uczniów i burzę na jeziorze jako dziecko oglądałam u babci Kazimiery. Tu patrzyłam na spokojna toń, jadłam rybę, jaką łowił święty Piotr i podglądałam przyjaciół z grupy, zajętych …, zresztą, sami zobaczcie czym:)

 

Niezwykłe wrażenie sprawiła na mnie odległość, jaką Jezus i wszyscy mieszkańcy ówczesnego świata musieli pokonywać. Kiedy Maryja biegnie do Elżbiety, żeby sprawdzić objawienie Anioła, ma do pokonania kilkadziesiąt kilometrów. Czy idzie z pielgrzymką? Jedzie na osiołku? Bo przecież wielbłąd to wynalazek późniejszy i bardziej pod kątem turystów, którzy mają akurat pięć dolarów przy sobie. Jak Jezus wspinał się na tak wielkie skały jak ta, gdzie kusił go diabeł? i czy widok był tak samo zapierający jak dziś? Z jednej i drugiej strony?

Zachwycające są kościoły, które powstały w miejscach Jezusa. I ich wezwania-„Pan zapłakał”- na Górze Oliwnej, z przepiękna panoramą na Starą Jerozolimę, a także miejsce kaźni i śmierci Chrystusa. „Pater Noster”, wzniesiony nad grotą, gdzie Mistrz uczył modlitwy Ojcze Nasz, a teraz najpiękniejsze uwielbienie Boga wisi w kilkudziesięciu językach na ścianie muru okalającego świątynię. Czy wreszcie zawieszony nad ziemią kościół Świętego Piotra w Kafarnaum, z widokiem na podziemia, czyli ruiny świątyni z czasów Konstantyna Wielkiego. Tu mieszkał wczesniej Jezus i spoglądanie z dołu światyni (wspiera się na specjalnych balach) i z góry (jest przeszklona podlodga) robi niewyobrażalne wrażenie. Podążam za Tobą, Panie- tak przez wieki mówili pielgrzymi, którzy zachowywali pamięć Ewangelii, zaznaczając (jak święta Helena, która odnalazła Święty Krzyż) miejsca ziemskiego życia Zbawiciela.

 

Ale Ziemia Święta nie jest jednorodna. Bazyliką Grobu Pańskiego opiekują się chrześcijanie-przedstawiciele kościołów prawosławnego,katolickiego i ormiańskiego, a sprawy własności i praw każdego z wyznań chrześcijańskich, a także sposobu i warunków wypełniania obrzędów i liturgii na terenie bazyliki regulują zasady Status Quo. Obowiązuje niezmiennie od połowy XIX wieku i nawet otwieranie bazyliki następuje w określonym prządku. Za Wikipedią :

„Dziedziniec przed wejściem jest ogólnie dostępny, ale prawo do sprzątania przysługuje prawosławnym. Fasada wraz z portalem, Kamień namaszczenia oraz edykuła Grobu wraz z kaplicą Anioła są we władaniu trzech głównych kościołów i one wspólnie decydują o naprawach i pokrywają koszty. Prawa do wyłącznej opieki nad kopułą nad dawnym kościołem krzyżowców (Katholikon) wykazują prawosławni, ale pozostałe dwa główne wyznania kwestionują to prawo i domagają się uwzględniania ich w planach remontów i kosztów. Z kolei Ormianie wysuwają roszczenia do kaplicy Świętej Heleny, łacinnicy do kaplicy odnalezienia Krzyża, a pozostałe dwa kościoły się temu sprzeciwiają. Sam Katholikon jest we władaniu prawosławnych, ale zasada Status Quo daje pozostałym wyznaniom prawo uzgadniania z nimi zmian i napraw. Łacinnicy i prawosławni spierają się o prawa do siedmiu Łuków Dziewicy, a Ormianie i Syryjczycy o prawo do kaplicy Nikodema” . 

Uff! Nie ma się co dziwić, że pozostawiona przez remontujących drabina na fasadzie Bazyliki zdjęta być nie może, bo każdy się spiera, do kogo należy 🙂

 

Przeżyłam ponowny, własny chrzest nad rzeką Jordan. Po drugiej stronie tej zielonkawej rzeczki (niewielka jest) Jezusa chrzcił Jan Chrzciciel, a ja, zapytana o swoje imię, świadomie odpowiedziałam „Dorota Katarzyna” i poczułam prawdziwe zanurzenie w swoim tu i teraz. To, jak piękne życie należy do dziewczyny, która stoi nad rzeką pamiętającą Pana. Wdzięczność przepełniła moją duszę.

Podróż do Ziemi Świętej miała jeszcze jedno imię. To Maryja. Obecna na każdym kroku, dyskretna matka, która najpierw mówi tak Bogu, potem- synowi, a na końcu -pielgrzymom. Kiedy jest się w Betlejem, w Grocie Bożego Narodzenia, albo na Polu Pasterzy, albo w Nazarecie, w Bazylice i Grocie Zwiastowania czuje się delikatność olejków, piękne, różane zapachy. Mnie najbardziej ujęła Bazylika Grobu i Wniebowzięcia NMP. I figura śpiącej Maryi.

 

 

Ale Ziemia Święta to nie tylko przeżycia duchowe.Tu najważniejsze słowa brzmią „jeden dolar”. Sklepikarze, zwłaszcza w muzułmańskiej części natychmiast lokalizują nacje i dostosowują język porozumiewania się. Słowiańska uroda dziewczyn z Polski jest natychmiast zauważana i komplementowana. Przy okazji bycia „beautiful”, czuje się presję zrobienia zakupów. Zwłaszcza, że wszystko na początku jest tanie- woda, różaniec, magnetyczne zakładki z widokiem na Jerozolimę, pachnący olejek, brzydkie magnesy fluorescencyjne kosztują tanio. I słowo „tanio” pada z ust kupców na przemian z „za darmo” czy „jak się masz, kochanie”. To ostatnie śmieszyło nas najbardziej, gdy padało w kierunku towarzyszącego nam franciszkanina, kapłana przewodnika. Handluje się wszystkim. I wszędzie. Ogórki kupować można było nawet na cmentarzu muzułmańskim.

 

Ziemia Święta- wypalona przez słońce, odbijana przez kolejne pokolenia Persów, Rzymian, Turków. Targana wzajemną niechęcią żyjących obok siebie sąsiadów. Bez ważnych szlaków komunikacyjnych, jakie dawały pieniądze. A jednak- ukochana przez Boga i naznaczona jego miłością. Piękna soczewka świata. Podróżuj do niej, pisz piątą Ewangelię. Bądź apostołem Jezusa. Nieś jego miłość, dobro i piękno dalej. Podążaj za Drogą. Kochaj jak ON.

 

Na pielgrzymce byłam z Biurem Franciszkanów Patron. Wspaniali przewodnicy 🙂