Hiszpania przywitała nas pomarańczami leżącymi na ziemi. Już po sezonie spadały pod nogi przypominając o słodyczy rozgrzanej słońcem pod walenckim niebem. Pomarańcze symbolizowały w tym roku czas moich urodzin, ta wyjątkowa data zawsze domaga się celebrowania. Drugi dzień lutego zaczął się od lekkiego podmuchu w plecy, gdy szłam morską linią brzegową. Słońce kąpało się w falach, pachniały smażone owoce morza, czas płynął niespiesznie. Guardamar przed sezonem jest ciche, puste, przyjemne. Byliśmy jedynymi mieszkańcami gwarnego zazwyczaj bloku, a droga na plażę biegła wśród opustoszałego parkingu, latem zastawionego samochodami. Nadmorskie kawiarnie kusiły pysznym cortado, maciupeńką słodką i półmleczną kawą a piasek zachęcał do bosego kontaktu. Wąchałam zapach bryzy i przesypywałam w palcach czas. Byłam szczęśliwa.
Towarzyszyła nam Kinga z mężem Ayoubem, którzy zwiedzeni niekończącym się latem i krajobrazem przenieśli tu swoje życie. Pełni młodości i radosnego podejścia do życia pokazywali nam jak cieszyć się pięknem: krajobrazu, natury, zabytków architektonicznych, ludzkich spotkań.
Na kolacji, którą w stylu marokańskim przygotował Ayoub próbowaliśmy przepysznych małż, orientalnej zupy, słodkiej miętowej herbaty. Było lekko, powietrze wsysało zapach uroczego spotkania w mieszkaniu nad basenem.
Teraz Kinga tworzy swoją serię kosmetyczną, Królowa naturalności Pura Reina, wśród nich jest też wspaniały olejek z opuncji figowej, pełen bogactwa marokańskiej natury.
Długo rozmawialiśmy o tym, jak to się stało, ze zdecydowała się na własną firmę i jak Hiszpania pomaga młodym ludziom nabierać wiatru w żagle.
Zimowa Hiszpania jest jak kolorowy ptak: radosna, dostojna, piękna. Magda, moja przyjaciółka też zrealizowała tu swoje marzenia, więc czułyśmy się w jej domu jak u siebie. Dopinała drobiazgi w mieszkaniu, przygotowując je na sezon letni: cieszyła nas jej radosna krzątanina w wyborze lnianej pościeli, w zawieszaniu lustra czy obrazów, mierzeniu szaf, ustawianiu mebli.
Chłonęłam szczęście. Z daleka został świat podlaskiej zimy, porzucony na chwilę. Można było zamoczyć w morzu nogi i wystawić twarz do słońca. Zakrzywiłam czasoprzestrzeń, by cieszyć się wiosną wcześniej niż zwykle. To był wspaniały czas łapania figlarnego słońca w środku zimy.
Do powtarzania co rok!