Wszystkie moje miłości. Ile ich właściwie było? I dlaczego po każdej tak bardzo cierpiałam? Jedno jest pewne- kochanie boli. Czasami myślisz, że z tego popiołu nic już nie będzie i że umierasz na zawsze. A tu tymczasem, znienacka i po zupełnemu cichu-przychodzi coś nowego, by- po staremu otworzyć znalezionym kluczykiem sam środek bolenia. I zaczyna się na nowo 🙂

Sięgnęłam po książkę jak po zapis i moich rozpaczliwych pytań „dlaczego znowu mi się nie udało?”. To książka powstająca w dialogu dwóch bardzo różnych narratorek. Wymiana czasem bardzo osobistego doświadczenia, a i prze-bliski język, jakim je opisują, sprawiła, że czułam się, jakbym czytała swój własny dziennik, tylko wcześniej i -już z dystansu.

Dziewczyny rozmawiają tu o wszystkim: o tym, dlaczego chcemy mieć męża, jak sobie radzić ze świszczypałami, jak reagować na słowa „do niczego nie doszło”, dlaczego w miłości nie powinno być tylko fajnie.

Lubię tę książkę. Znalazłam w niej też i skrywane fragmenty z mojego życia- dotyczące obecnego podejścia do miłości. No i zrozumiałam, że trzeba kochać, choć nie za wszelką cenę. A także skarciłam się za świszczypałstwo i ucieszyłam, że jestem wyleczona z najważniejszej i najtrudniejszej straconej miłości. Czas leczy rany, a karty „Książki o miłości” pokazują, że wszystko dzieje się tak- jak powinno.

A zapis rozmowy z Małgorzatą Halber i Olgą Drendą jest -tu:

https://www.radio.bialystok.pl/czytamksiazki/index/id/195359