Bergamo przywitało nam gorącym słońcem października, tak dziwnie było rozpinać kurtkę i zmieniać buty z jesiennych na letnie. Tylko tu możliwe jest cofnięcie w czasie, kiedy wylatuje się z chłodnej Polski i trafia wprost w środek lata. Miałyśmy tu spędzić okrągłe urodziny Gosi, ostatniej, z naszej trójki, przyjaciółki.
Czekałyśmy na jej przylot z Londynu, niespiesznie chodząc po włoskich uliczkach. Zapach pieczonych precli unosił się w powietrzu, Włosi pili maleńkie kawy, czytając gazety. Było zielono, gwarno od motocykli. Piękne dziewczyny ubrane już jesiennie, w botkach i trenczach peszyły nas, gdy szłyśmy w odkrytych klapkach.
Spędziłyśmy tam wyjątkowy czas, obiecując sobie po kolei Mediolan i Asyż, Wenecję i mniejsze miasteczka, pełne życzliwych ludzi. Pewnie mogłabym pokochać ten kraj miłością drugą, bo pierwsza zawsze będzie należeć do tego miejsca, z którego patrzę teraz na rozkwitający forsycjami świat mego osiedlowego podwórka.
Dlatego tak bardzo dotknęło mnie to, co działo się w tej cudownej krainie na początku roku, kiedy rozpoczęła się pandemia, a komunikaty stamtąd były pełne rozpaczy i śmierci. Przeglądałam strony internetowe i zdjęcia agencyjne, szukając w nich nadziei i światła, które zapisał mój aparat, podczas pobytu w Bergamo. I szukałam ważnych książek, które dają nadzieję. Oto „Moje włoskie wakacje” Jolanty Kosowskiej, podróż do Włoch, które są pełne tajemnic, wyjątkowych miejsc, przepięknych widoków, sztuki i celebracji życia.To tam urodził się Leonardo Da Vinci, jest słynna Verona i przepiękna Wenecja, są Wezuwiusz i Etna, uśpione wulkany, które czasami przypominają o swoim istnieniu.
Jest też historia Kacpra, Klaudii i Karoliny, złączonych pamiętnikiem i detalem sztuki, która przecież nas leczy. Studnie, rzeźby, obrazy- zapamiętane i zapisane, zapraszające do literackiej podróży, a potem, kto wie, może i tej rzeczywistej?
Jolanta Kosowska pracuje nad powieściami, bardzo drobiazgowo rejestrując wcześniej szczegóły, widać je i czuć, są cenne zwłaszcza dla tych, którzy znają te miejsca z wcześniejszych podróży.
Rozmawiałam z autorką nie tylko o książce, ale też o jej pracy w Niemczech, gdzie jest lekarzem
Italio, jestem z Tobą. Cieszę się, że jest nadzieja w tym długim czasie opanowywania epidemii. Trzymam kciuki i obiecuję wrócić, kiedy świat stanie znowu na nogi.