Dzień był jasny, słoneczny i ciepły. Ze snu o małym M. wybudziły mnie koty, polujące na stopy. Pierwszy stycznia zaczął się tak jak rok, trzydzieści i więcej lat temu- od silnego przekonania, ze będzie mój. Uśmiechnęłam się, leżąc w czystej pościeli, pachnącej jeszcze gorączką sylwestrowej nocy- i ruszyłam na spotkanie Nowego Roku.

To mój rytuał, w nowe po nowemu. Zawczasu posprzątałam, popłaciłam, odpisałam na życzenia, wypucowałam kuchnię. Wyrzuciłam śmieci, zrobiłam lodówkowe resume na poranne śniadanie. Start to start. Pozwoliłam słońcu kłaść się na firankach, dokończyłam serial na Netfliksie. Przeczytałam kilka stron ksiązki, koty biegały po domu skacząc po szafkach, było miło.

Bez żalu wyszłam z wczoraj. To był trudny rok, wchodziłam weń z lękiem długiego remontu, nie wiedząc nic o wojnie, która zmieni wszystko. Juz po świętach musiałam wszystko spakować w kartony, potem była selekcja- książek, sprzętów, ubrań, szklanek i obrazów, łóżek, pościeli, wszystkiego co nagromadziłam w domu przez lata. Połowę książek, ponad pół tysiąca oddałam ludziom, reszta długo czekała na białe regały, złożona w sypialnianym rogu. Byłam z tym sama, bo czyszcząc, zamknęłam też ważny rozdział z kimś mi bliskim. Dałam radę.

Wyprowadzka do centrum zderzyła się z wojną. Przewartościowałam kilka słów: granica, dom, co zabrać w razie czego i czy w jednym kontenerze zmieszczę dwie kotki. Warszawskie mieszkanie przyjęło Dianę, za miesiąc urodziła Milankę, która teraz kończy osiem miesięcy. Pokochałam twarde brzmienie ukraińskiego języka i wolę walki o swoje.

Lato przyniosło to, co zawsze – motyle i zmieniający się krajobraz kwitnienia. Rower niósł mnie w dal, drzewa owocowe kwitły i rodziły jabłka, pierwsze gruszki, kilka brzoskwiń. Jedno uschło, mimo czułego otulenia chustką mojej babci, na jesieni w jego miejsce posadziłam nowe. Ścigałam się z porami dni, sycąc słońcem, tego nigdy dość.

Dzieci dzwoniły non stop. Mój syn okrzepł jako muzyk, komponował coraz nowe utwory, grał na koncertach, wybierał konsekwentnie swoje ścieżki, wbrew wszystkim. Córka co dwa miesiące jechała na spotkanie, była obok- bliska i dobra. W tempie pracowałam i pisałam. Żyłam jak kot, wszystkimi rodzajami życia naraz.

Jesień przyniosła reset. Sprawy stały się podomykane, zakręcone, dopełnione. Czas spiętrzył się -jak zawsze pod koniec roku, dodał gazu. Uniósł mnie na fali zdarzeń, odhaczałam po kolei wszystkie. Wyhamowałam dopiero przed świętami, wskoczyłam w czas rodziny, gotowałam jak dawniej, przyjmowałam gości i byłam zmęczona przesiadywaniem w kuchni.

W Nowym Roku postanowiłam spisać rzeczy ważne:

  • tylko miłość
  • więcej podróży
  • przeczyścić sito pragnień
  • pokochać swoje zdjęcia
  • dać przestrzeń
  • wierzyć
  • zatrzymać czas
  • uporządkować zdjęcia i wspomnienia

I być użyteczną, z Pełnej Półki dawać też ludziom.

#sokolkapoleca film „W trójkącie”– lekka kpina z naszych czasów, czasem banalnie prosta w przekazie, ale film zostawia parę pytań: dlaczego pragniemy wszystkiego, skoro to nie daje nam szczęścia? Jak władza zmienia człowieka- i do czego potrzebujemy freekowych umiejętności takich jak rozpalenie ognia i łowienie ryb rękami? Kto w ekstremalnych sytuacjach może przetrwać i dlaczego jest to najbardziej bezbronna osoba? I jak wytłumaczyć naburmuszonych modeli w reklamach drogich ubrań.

Szczerze polecam!

https://www.youtube.com/watch?time_continue=1&v=78kWCvrlAbM&feature=emb_logo