Jestem tu pierwsza. Wchodzę, witam się, przemierzam jeden wąski i krótki korytarz, a potem schody. Ile razy nimi już weszłam? Chropowata struktura ściany, pamiętam,  żeby nie podchodzić zbyt blisko- zaciąga swetry, sukienki, chusty.
Potem korytarz z czerwonym chodnikiem. Czasem zdejmuję buty i czuję pod stopami miękki dotyk upływającego czasu 🙂
Nie zapalam światła. Otwieram drzwi do pokoju 312. Jest ciemno. Przyzwyczajam oczy do tej prawie nieistniejącej pory dnia, czwarta rano, świat śpi.
Za oknami szumi las, wiatr, silny ostatnimi dniami, wyje i szarpie suchymi włosami drzew.

Powoli zaczynam Nowy Dzień. Agencje, wydarzenia, odsłuchiwanie nagrań na rano. Wyrywam śpiące cienie wczorajszego wieczoru, Olga pracowała długo, komputer miga do mnie włączonym światełkiem ostatnich zmontowanych słów. Pachnie też wczorajsza kawa, zaparzana- by przetrwać dyżur do 23-ciej.

Teraz Ola śpi, a ja gładzę niesforne kosmyki nowego czasu. Poznaję go na razie tylko ja. Oswajamy się cierpliwie.

W radiu jest ciemno i pusto. Cisza, zapisana piętro niżej na każdych możliwych drzwiach, ma teraz swoje realne, niezmącone urzeczywistnienie.

Dopiero za chwilę przyjdzie realizator, potem newsroomowcy, na koniec wysypie się cała masa miłych ludzi- moich radiowych kolegów.

Zanim korytarz zacznie żyć ich oddechami, słowami czy śmiechem – wciągam zapach radia.

Radio pachnie pytaniami. Która godzina? Jaka pogoda? Co się zdarzyło? O czym pisze prasa?
Zapach gazet, rozgrzanego lub zziębniętego powietrza, wybuchających na świecie bomb, pachnące ciepło snów słuchaczy.

Powoli, z filiżanką do kawy schodzę na dół. Czeka na mnie Kamil, mikrofon i garstka nieśpiących o tej porze ludzi.
Miło być z nimi- mówię: Tu Dorota Sokołowska i włączam maszynę do produkcji Nowego Dnia.

A potem… dzień pochłania mrok, pośpiech -półsen, muzyka -ciszę i nawet podmuch wiatru jest zjadany przez codzienną krzątaninę.

O 9-tej wszystko wygląda inaczej. Korytarz traci metafizyczną głębię, a w radiu trudno znaleźć ciszę. I wszystko zaczyna pachnieć…mieszanką odgrzewanego szybciutko obiadu…

Uciekam stąd aż do następnego poranka. Do jutra, radio 🙂